NIE Z TEJ BECZKI
przykładowe artykuły z NTB
>> DLACZEGO POLSKA SCENA AMIGOWA JEST CHUJOWA? <<
Mr.Wolf
Jedyne scenowe funkcje, które przedstawiają sobą jako taką wartość, to
oczywiście to koder, grafik i muzyk. Ludzi charakteryzujących się tymi
profesjami jest dużo i można ich znaleźć wszędzie - w każdym kraju i na każdej
scenie. Tak właśnie mówi się u nas, szkoda tylko, że najczęściej w odniesieniu
do naszej sceny. Ponieważ ostatnio lubię zajmować się takimi przekrojowymi
tematami, proponuję spojrzeć na polską amigową scenę przez przedstawiony przed
chwilą pryzmat: czy przedstawia ona sobą wysoki poziom, posiadając
utalentowanych ludzi, czy też jest przereklamowana i chujowa?
Policzmy, ilu mamy dobrych koderów, wyłączając osoby, które potrafią
zakodować prostego paka albo od czasu do czasu złożyć kiepskie intro?
Dosłownie kilku: Musashi, Sputnik, Miklesz, Kefir, Echo, Charon i może jeszcze
ktoś, przy czym osoby te albo przeszły już na komercję, odstawiając scenę na
plan dalszy, albo przerzuciły się na peceta, albo też nie robią ostatnimi
czasy nic, zajęci niescenowymi, prywatnymi sprawami.
Teraz kilka słów o grafikach: Lazur, Yoga, Seq, Rygar, Axel D., Zefir i może
kilku innych. Tu jest już lepiej, jednak i tak większość z nich nie ma czasu
na scenowanie z powodu zajęcia się grafiką komercyjną bądź też z powodu
rozleniwienia. Poza tym wymienieni graficy w kooperacji z koderami wystawiają
zaledwie kilka dem w ciągu roku, tak więc nie mają zbyt dużej możliwości
zaprezentowania swoich prac. Pozostały im tylko parties i gfx compos.
Muzycy: XTD, Scorpik, Snoopy, Bartesek i kilku innych. No cóż. Tutaj sprawa
wygląda najlepiej, jednak i tak najlepsi amigowi muzycy poświęcają się
bardziej dla sceny pecetowej niż amigowej. Tak jest w przypadku Scorpika i
Snoopiego. Pozostali (XTD, Bartesek, Sixtus i inni) także udzielają się dla
sceny PC. Nawet XTD ma zamiar wydać na tej właśnie scenie swój kolejny music
disk, poza tym więcej jest produkcji na scenie PC z muzyką amigowych muzyków
niż na naszej scenie (Pulse - Scorpik i XTD, Camorra - Snoopy i XTD, Absence -
Sixtus i Bartesek, Poison - Dave). Podobnie ma się sprawa z Lazurem, Yogurtem,
Skowronem, Bonifacym, Katarkiem, Normanem czy Arim/Scalaris. Ten ostatni nie
opiekuje się już Bigozem, całkowicie przerzucając się na czołowego polskiego
pecetowego maga, zatytułowanego "Bad News". Ma rację.
Teraz krótka reflekcja: zakładając, że na polskiej amigowej scenie mamy 10
koderów, 15 grafików oraz 20 muzyków - wszyscy z prawdziwego zdarzenia - oraz
to, że polska scena ma mniej więcej 600 członków - proszę mi wyjaśnić, co robi
pozostałe 545 osób (600 - 10 - 15 - 25 = 545) wiedząc, że i tak zawyżyłem
liczbę aktywnych i godnych odnotowania koderów, grafików i muzyków oraz że
zaniżyłem liczbę członków sceny? Otóż osoby te swappują, piszą artykuły bądź
bawią się w modemowanie, prowadzenie BBSów, tworzenie rayi, ascii logosów, aż
wreszcie nie robienie nic.
Norby napisał kiedyś w jednym z wydań ROMa, że na 10 nowych członków sceny
amigowej 1 jest koderem, 1 grafikiem, dwoje to muzycy, a sześciu pozostałych
to swapperzy. Niestety, Norby pomylił się. Patrząc na moje wyniki można dojść
do wniosku, że na 10 nowicjuszy 9.16 to swapperzy. I tutaj widać, jaka ta
nasza scena jest chujowa. No ale oczywiście wszyscy naokoło wołają, że mamy na
scenie dużo dobrych ludzi, że doganiamy zachód, że pecetowcy nie mogą na
podskoczyć. Absurd! Dobry moduł to i ja mogę od czasu do czasu zrobić, co może
kilku muzyków potwierdzić, logosa na poziomie średniej krajowej rysuję w kilka
godzin i nawet ładnie mi to wychodzi, a zakodować paka albo obracającą się w
prosty sposób bryłę mogę w każdej chwili, bo trzeba być idiotą, żeby nie
potrafić wyświetlić na ekranie przy pomocy asemblera punktu, z kilku punktów
złożyć kreskę, a z kresek bryłę albo bawiąc się programami konwertującymi
obrazki 'iff' na 'raw' oraz posiadając elementarną wiedzę na temat bitplanów i
podstawowych adresów pamięci ROM Amigi nie wyświetlić na ekranie dowolnego
obrazka, co ze spokojem wystarcza na złożenie do kupy przeciętnego polskiego
intra, paka czy maga.
Patrząc na inne scenowe funkcje, które niby zawierają się w tych 545
jednostkach, nasuwają się kolejne przykre refleksje. Ilu mamy na scenie modem
traderów? No tak, jest ich trochę, jednak zaledwie kilku z nich to modem
traderzy z prawdziwego zdarzenia. Wystarczy zapytać jakiegoś weterana sceny,
opiekującego się BBSem. Większość naszych modemiarzy to osoby, które kupiły
sobie modem i dzwonią lokalnie raz na kilka miesięcy, bo szkoda im na to
pieniędzy. Ale od razu przypinają sobie plakietkę z napisem 'modem trader' i
właśnie w ten sposób figurują na memberliście swojej grupy. Naprawdę proszę
zapytać się o to starego modemiarza. Na 100 procent dowiecie się, że polscy
modemiarze to osoby wywodzące się ze starej sceny, nie będące praktycznie w
żadnej istniejącej i liczącej się obecnie grupie, a polscy pseudo modemiarze
to nieznani nikomu osobnicy.
No a ilu mamy dobrych swapperów? Nie więcej niż 20. Reszta to leniwe osoby,
mające o sobie mylne mniemanie 'friendly' i posiadające tylko kilkadziesiąt
kontaktów. No cóż, kilkadziesiąt kontaktów to ma XTD, a nie jest on swapperem.
A article writerzy? Też jest ich dużo, jednak ilu z nich to osoby, które są
witerami z prawdziwego zdarzenia? Nie więcej niż 5. Ostatnie dwie grupy:
raytracerzy i ascii makerzy. Ci pierwsi są już na wymarciu, tworzenie rayi
jest bardzo niepopularnym i nielubianym zajęciem, bo czy ktoś kiedykolwiek
został znanym raytracerem, tak jak XTD od wielu lat jest na szczycie chartów i
tak jak obecnie ma się to z Lazurem, Musashim czy Leninem? Czy ktoś zna
jakiegoś słynnego polskiego raytracera, wygrywającego competitions na
kolejnych parties i podziwianego przez większość sceny? Raytracerzy, moi
kochani, to nie kto inny jak członkowie zasilający szeregi podrzędnych grup.
Są to osoby, które poszły na większą łatwiznę niż początkujący swapperzy.
Dowód: czy zna ktoś jakiegoś słynnego, kultowego raya, tak jak to jest obecnie
ze starymi obrazkami czy modułami? Czy ktoś sięgając pamięcią wstecz przypomni
sobie jakiegoś zajebistego raya wystawionego na jakimś party? Oczywiście że
nie. A o ostatniej grupie, czyli o ascii makerach, rozpisywać się długo nie
będę. Tworzenie ascii logosów to rzecz tak prosta, że każdy normalny człowiek
to potrafi, tylko że woli on zrobić np. moduł czy napisać artykuł niż bawić
się w to gówno. Jest też inny problem: 90% ascii makerów to ludzie, którzy
tworzą non stop same, prawie identyczne ascii kolekcje, będące ciągiem
kilkuset ascii logosów, złożonych z tych samych liter. Prawie nikt nie robi
ascii obrazków, w Polsce są to tylko 2 osoby, którym jako tako to wychodzi.
Jak widzicie, polska scena amigowa jest lame. Mamy tylko 10 koderów, 15
grafików, 20 muzyków, 5 artykularzy, 2 ascii makerów, kilku modemiarzy, 20
swapperów, przy czym dane te są jak najbardziej zawyżone, no bo czy ktoś z was
może mi wymienić ksywy 20 swapperów, którzy posiadają więcej niż 150 kontaktów
albo ksywy 15-20 aktywnych i dobrych grafików i muzyków? Spróbujcie. Zapewniam
was, że wymienicie zaledwie kilka osób i zabraknie wam pomysłu, a jeśli wam
się to uda, to idźcie z tak wypełnioną listą do jakiejś kompetentnej scenowej
osoby, zaznajomionej z twórczością sceny, która zaśmieje się wam w twarz,
widząc kto figuruje w waszym spisie. Polska amigowa scena jest lame, moi
kochani. Lame i nie tylko.
Zerknijcie na ostatnie polskie dema. Rocznie wychodzi tylko kilka produkcji,
które można podciągnąć pod zachodni poziom, reszta to totalna chała. A
wystarczy pojechać na dowolne pecetowe party. Próba Generalna II w Ostrowcu
Świętokrzyskim 8 lutego br. - kilka dem na światowym poziomie: phongi,
gouraudy, ciekawy dezajn. Podobnie na Delirium'96 16-17 lipca br. Kilkanaście
dem, bardzo dobry kod, ciekawe pomysły. Warto zaznaczyć, że maczali w tym
palce oczywiście amigowcy: Scorpik, XTD, Snoopy, Lazur, Yogurt, Dave i inni.
No i teraz amigowi scenowcy krzykną, że dema pecetowe zawdzięczają swój wygląd
szybkim procesorom, a na scenie amigowej trzeba się pierdolić z 14
megahercami. No właśnie... Tylko że na scenie PC jest na czym zaczepić oko: na
zajebistych efektach, na fajnym dezajnie, a na scenie amigowej widzimy stare
oklepane pomysły, zabawę w kolejne obacające się skokowo cieniowane bryły, co
tłumaczone jest tym, że to przecież tylko Amiga z 14 Mhz. No cóż, ja czekam na
phonga napisanego w Amosie, który będzie się obracał raz na godzinę, a
pojebana scena zacznie się nim zachwycać, tłumacząc, że to przecież tylko
Amiga z 14 Mhz i w dodatku Amos...
Amigowe parties. Jaki jest sens wydawania produkcji na takich imprezach,
skoro i tak wygrywają produkcje denne i słabe, a wszyscy po party są
zbulwersowani, że jakieś tam zajebiste demo zajęło słabą lokatę? Dlaczego
selekcję przechodzą zawsze najgorsze moduły, dlaczego dema pierdolą się na
podstawowych konfiguracjach, dlaczego wygrywa ta osoba, która zabierze ze
sobą na party najwięcej kumpli, dlaczego są na scenie osoby, które zachwycają
się na party jakimś demem, a po powrocie do domu głosują na stare produkcje?
Jaki ma sens robienie dem na A1200, skoro i tak większość sceny to posiadacze
starych maszyn, przez co na chartach króluje "Technological Death" i
"Prosiak", a najnowsze agowskie dema z trudem załapują się na dolne pozycje
zestawień, po czym szybko zsuwają się, aż wreszcie pamiętają o nich tylko
autorzy? Dlaczego parties są z imprezy na imprezę coraz gorsze? Dlaczego
organizatorzy tychże spotkań organizują je w celach zarobku? A dlaczego za
każdym razem kilkuset lamerów się na to nabiera?
Z innej beczki: dlaczego 90% artykularzy to osoby, które tylko i wyłącznie
żerują na cudzych tekstach, krytykując je, a jednocześnie nie potrafiąc
napisać nic od siebie? Dlaczego łamy magazynów to miejsce do wyrównywania
prywatnych porachunków ze scenowymi wrogami? Dlaczego artykularze posługują
się w swoich pseudo polemikach coraz większymi kłamstwami? Dlaczego nie są
fakane osoby, które na łamach magów bezpodstawnie wyśmiewają jakieś osoby z
powodu ich wyglądu, wad wymowy i tak dalej? Dlaczego na łamy magazynów
dyskowych dopuszcza się osoby, które publikują cudze listy, przerabiają je,
wyśmiewają się z nich, naruszając święte prawo prywatności korespondencji?
Dlaczego czyjeś prywatne listy są świadomie rozsyłane po scenie, udostępniane
każdemu, wykorzystywane w prywatnych porachunkach?
A dlaczego osoby opiekujące się chartami, w komentarzach do nich, ogłaszają,
kto na kogo głosował, kto kogo uważa za lamera, później dziwiąc się, że nikt
nie chce wypełniać votek albo że nikt nie wypełnia ich właściwie? Niby mówi
się, że ludzie głosują na spreadera votek, aby mu nie podpaść albo dlatego, że
tak wypada. No ale jak w tej sytuacji można głosować według własnego uznania,
skoro to właśnie chartsmani olewają głosujących, informując w komentarzach o
czyimś prywatnym zdaniu, opinii? Później wszyscy dziwią się, że charty są
takie, a nie inne.
Ostatni przykład: po co, lamerzy, fakaliście na grupę Legion, bawiąc się w
przeciwników faszyzmu, skoro teraz jesteście serdecznymi kumplami pana Laca i
Dr.Goebbelsa? Po co wam to było, pozerzy jebani?
Nasza scena jest totalnie chujowa. Jest na niej tylu lamerów i pozerów, że
naprawdę szkoda zawracać sobie tym całym gównem głowę. Wiem, że ten artykuł
przysporzy mi kolejnych wrogów. Niech zgadnę: będą to pozerzy, podający się za
wielkich zwolenników sceny, którzy każą mi przejść na scenę PC, zabronią
publikowania tekstów, bo się na niczym nie znam, w końcu ktoś rzuci tekst, że
obraziłem całą polską scenę, aż wreszcie pan Mars odpierdoli kolejny zajebisty
artykuł, po którego przeczytaniu dowiecie się, że jestem przeciwnikiem picia
na parties, że chcę zostać prezydentem sceny i tak dalej. Tylko proszę was -
przeczytajcie wtedy jeszcze raz niniejszy artykuł i sprawdźcie, jak się mają
do niego te lamerskie bluzgi - zobaczcie, ile jest w nich prawdy. Na
zakończenie powiem o wyczynie pewnego "artykularza" ze sceny PC. Otóż napisał
on, że nazwa Intel Outside to obraza ich komputera i niech amigowcy sobie
wsadzą w dupę to ich party amigowo-pecetowe, bo żaden kochający peceta
scenowiec na to gówno nie pojedzie. Nic dodać, nic ująć - czysta polska scena.
Tylko że na PC nie ma aż tylu lamerów, co u nas. Może za kilka lat, teraz
jednak scena amigowa nie dorasta pecetowej nawet do pięt. Nie dziwię się
Mikleszowi oraz innym scenowcom, że przerzucili się na peceta, nie mam także
żalu do Scorpika, który niemal całkowicie olał 4 kanały, tworząc wyłącznie
multichannele. Mam także szacunek do czołowych polskich grafików, muzyków i
koderów, że udzielają się dla sceny PC. W końcu ile razy można robić coś,
czego lameria nie potrafi docenić.
Do widzenia, pozerzy. Jeżeli ktoś już zechce mnie za to zjebać, to niech to
nie będzie jakiś fanatyk Amigi, który w życiu nie widział dema na peceta, nie
słyszał multichannela Scorpika, XTDa lub Dave'a, nie widział najnowszych
grafik Ra w demach pecetowej grupy Nooon, którym towarzyszy muzyka Moby'ego,
nie podziwiał "Ninji 2" Melonu Dezign, o niebo lepszego od pierwszej amigowej
części, a o pececie wie tylko tyle, że jest on sux, bo tak napisali w Silesii
i Bigozie. Kończąc polecam pecetowe demo "Real Magic", wystawione na
Delirium'96, będące kooperacją grup Poison i Freezers (kod: Yogurt - ten od
"No More Dreams" Bartmana, muzyka: Dave) oraz wystawione na tym samym party
"Eyesight" grupy Pulse z muzyką Scorpika i grafiką Lazura, które nota bene
zajęło pierwsze miejsce. Tak się robi dema na prawdziwej, nieskażonej gównem
scenie.
Mr.Wolf
(20-07-96)
--------------------------
>> FRIENDSHIP - A CO TO?! <<
Tyle się teraz mówi o tym friendshippie, przyjaźni czy jak tam jeszcze.
Wiara kreuje się na friendly wiarę, wszyscy są przyjaźni jak sam skurwysyn i w
ogóle żyć nie umierać! Wspaniale tylko, że wszystko to jeden wielki pic na
wodę. Bo czymże jest ten wspaniały friendship na scenie hę?! Czy może
pisaniem długich listów? A może pisaniem krótkich i podsyłaniem dobrego
stuffu? Cyz może też i jedno i drugie? Chuj wie a ja osobiście i tak jestem
unfriendly! Może kilku moich kumpli od listów się z tym nie zgodzi ale nie
będą mieli racji. Bo ja naprawdę NIE jestem człowiekiem przyjaznym! I jebią
mnie te wszystkie kity o friendshippie i temu podobnych bzdurach. Ludzie,
przecierz takie coś nie istnieje! To wymysł kilku chorych ludzi, którzy nie
wiedzieć czemu wymyślili tego typu hasełka i pospreadowali je po scenie.
Tymczasem sprawy mają się zupełnie inaczej. Posłużę się tutaj moim przykładem
i to od samego początku mojego scenowego życia. A więc pewnie: jednym z
pierwszych scenowych haseł było oczywiście "Friendship rules!". Co bardziej
friendly ludzie dodawali jeszcze "Forever!". Dobrze, ślicznie. Ja też
szukałem nowych ctx, ja też dałem się nabrać na te pojebane friendshippy w
advertach, ja w swoich też pisałem, że jestem friendly i w ogóle. Ba, ja
nawet naprawdę myślałem, iż jestem przyjazny! Eh, naiwniak! Z biegiem czasu
zmieniłem się i ja i moje poglądy na scenę, tudzież friendship. No i co? No
i nic - stwierdziłem, iż to wszystko jest bez sensu, żadnych przyjaźni nie ma
a ja tym bardziej nie należę do ludzi przyjacielskich. No bo jak mogę być
friendly skoro piszę krótkie listy, często chujowe, ostatnio wspomagam się
standardami, patrzę na jakość stuffu na dyskach, nie odpisuję wszystkim
początkująćym itd. itp. Jak ja kurwa mogę być przyjazny?! Owszem, istnieje
grupa osób z którymi utrzymuję bardziej zażyłe stosunki ale do chuja tak
naprawdę to jestem gnój co to nigdy nie powinien być określany mianem
friendshippera! Tymczasem od czasu do czasu widzę siebie na chartsach w
rubryce 'Friendly swapper' czy coś i dosłownie leję z tego jak ludzie mogą być
tak durni i w ogóle na mnie głosować?! Toć to normalnie śmiech na sali!!! Na
parties też nie jestem zbyt przyjazny - nie pogadam normalnie bo wolę łazić z
podobnymi mnie kolegami i chlać. Przykłady możnaby mnożyć a co najlepsze w
podobny sposób postępuję też inni! I gdzie tu tytułowy friendship? Moi
drodzy, przestańcie wkońcu pierdolić o tych scenowych przyjaźniach i skończcie
pisać artykuły o tej tematyce! Po co bowiem pisać o czymś czego nie ma?!
Może i kiedyś istniało ale w pewnym momencie zeszło na psy i teraz już tego
nie ma! Zaakceptujcie ten fakt i nie starajcie się już kreować na jakichś tam
friendly gości bo dzisiaj i tak mało kto wie co to jest a już napewno nie
należy liczyć na to, iż ktoś da się na takie hasełka nabrać. Jednym słowem
friendship suxx, lame i co tam jeszcze chcecie!
Sagrael/Mystic
------------------------
>> MONOPOL NA PRZYJAŹŃ <<
XTD / Mystic
Kto to jest swapper? Swapper jest osobą, która zajmuje się rozprowadzaniem
prac scenowców, takich jak demka, rysunki, moduły, magi i w ogóle wszystko, co
określa się mianem "stuff".
Wyżej wymieniona definicja, wymyślona wprawdzie przeze mnie, określa jednak
WSZYSTKIE czynności, które oficjalnie wykonuje swapper. No bo chyba wszyscy
zgodzą się ze mną, że rozsyłanie stuffu jest zajęciem swappera, tak samo jak
kodowanie jest zajęciem kodera, a pisanie modułów zajęciem muzyka. Logiczne,
prawda?
Tymczasem w wielu magazynach wypowiadają się swapperzy, którzy piszą o
sobie, jako o ludziach, którzy w związku ze swoją funkcją muszą nawiązywać
przyjaźnie, pisać długie listy itd. Oczywiście o rozsyłaniu stuffu też
napomkną, ale wielu z nich uważa, że w swappingu liczy się przede wszystkim
friendship.
Kochani swapperzy. To, czy piszecie długie listy, albo czy macie wielu
"przyjaciół", jest to wasza i wyłącznie wasza sprawa. Czy wy uważacie, że
macie monopol na przyjaźń, albo na pisanie listów? Jeśli tak uważacie, to
znaczy, że się wam nieźle w tych swapperskich główkach popierdoliło.
Jeśli ja rozumowałbym tak, jak wy, moi kochani swapperzy, to uważałbym
zapewne, że zadaniem muzyka jest "pisanie listów do kolegów-muzyków, zbieranie
modułów i ewentualnie pisanie własnych". Tymczasem was raczej gówno obchodzi,
czy ja piszę listy, czy nie. Was obchodzi jedynie to, czy piszę moduły (jeśli
oczywiście komuś się one podobają). I macie rację - oficjalnie jestem
przecież muzykiem, a nie żadnym "letter-writerem". Tak samo mnie nie
interesuje, czy któryś z was, szanowni swapperzy, pisze listy, czy też nie.
Mnie interesuje jedynie, czy dobrze rozsyłacie scenowe produkcje, bo takie
jest tak naprawdę wasze zadanie na scenie.
Uprzyjemniajcie sobie życie na scenie poprzez nawiązywanie "przyjaźni" i
pisanie listów, ale nie róbcie z tych czynności podstawy swappingu. Jest
wielu ludzi o innych scenowych "profesjach", którzy mają kolegów na scenie i
piszą do nich listy (niekiedy bardzo długie). A przecież nie są oni
swapperami.
Tak naprawdę prawie każdy scenowiec pisze listy (chociaż zgadzam się, że
swapperzy piszą ich najwięcej), ale nie wlicza tego do swoich obowiązków
związanych ze swoją "profesją". To, że wasza robota na scenie jest
najprostsza, nie upoważnia was do "przywłaszczania sobie" czynności będących
dostępnymi dla wszystkich.
Powtarzam jeszcze raz: oficjalnie swapper jest po to, żeby rozsyłać stuff,
a to czy pisze listy, albo że ma iluś tam "przyjaciół" jest jego prywatną
sprawą.
XTD / Mystic
------------------------
>> JAKA JEST PRZYSZŁOŚĆ AMIGI? <<
Player / Error Team
Wszyscy zapewne wiedzą w jakiej trudnej sytuacji była Amiga, a właściwie
firma, która ją stworzyła czyli Commodore. Przyszłość zapowiadała się czarno
dla fanów tego komputera, a myśli podpowiadały, że Amiga skończy tak jak małe
Atari czyli umrze śmiercią naturalną. W takiej sytuacji jej fani postanowili
uratować przyjaciółkę od katrastrofy. W okresie, gdy majątek Commodore został
wystawiony na licytację, na rynku amigowym wyszła największa ilość, w całej
jej historii, kart i przystawek dla niej przeznaczonych. W tym czasie w
kolejce po tenże majątek ustawiali się tacy potentaci jak Samsung, Philips i
Sony. Jednak oni odpadli. Na placu boju pozostali więc Commodore UK, IBM,
Escom i Dell. Z nazw widać, że z powyższych firm tylko Commodore UK zajmowało
się Amigami, reszta zaś to kloniarscy potentaci z IBM'em na czele. Warunkiem
uczestniczenia w przetargu było wystawienie sumy na zakup firmy, plus
spłacenie bądź przejęcie długu wartości stu milionów dolarów. Po tym jak
Escom wniósł sumę sześciu milionów dolarów, Commodore UK niestety się
wycofało. Dell chcąc przebić wszystkich kontrahentów wniósł sumę piętnastu
milionów dolarów (po tym jak Escom powiekszył swoją wartość do dziesięciu
milionów dolarów). Gdyby nie to, że Dell spóźnił się z formalnościami,
prawdopodobnie on byłby właścicielem spuścizny po Commodore. Jednak przetarg
wygrał Escom i on z dniem 21 kwietnia 1995 stał się właścicielem Amigi. Escom
jest jedną z większych firm komputerowych, a znany jest z tego, że jego sprzęt
jest dobrej jakości i sprzedawany po przystępnej cenie. Po zakupie zostałą
zorganizowana konferencja z szefem Escomu, Bernardem van Tienenem. Z niej
dowiedziano się następujących rzeczy. Zostanie wznowiona produkcja C-64
(sic!) ale tylko dla Chin. Jeśli chodzi o Europę, to produkcja Amig
rozpocznie się za około trzy miesiące. Nie wiadomo jeszcze czy w Amigach tych
będą dokonywane jakieś zmiany oraz gdzie będzie produkcja, gdyż Escom nie
odziedziczył po Commodore żadnych fabryk. Wiadomo natomiast jaka będzie
najnowsza Amiga. Będzie to Amiga PowerPC, która bedzie w sobie łączyła
Amigowskiego Workbencha, pecetowskiego Windowsa, oraz MacOS Macintosha. Amigi
Escom zamierza sprzedawać w kompletach np. z modemem lub CD Romem. Możemy
także spodziewać się powstania nowego Workbencha. Po tych wszystkich
radosnych (a może nie?) wiadomościach przychodzą dwa pytania: co dalej? i
czy nie jest za późno? Trudno na nie jednoznacznie odpowiedzieć. Jak pisałem
w innym artykule, wiele firm wycofało się z działalności amigowskiej z powodu
przedłużającej się sprawy z zakupem pozostalości po Commodore. Czy wrócą, nie
wiadomo. Miejmy nadzieję, że tak. Jeśli Escom jest taki dobry i prężny, jak
się o nim mówi, to raczej nie powinniśmy się martwić. Pozostaje nam czekanie
na przyszłe, mam nadzieję dobre, wiadomości.
Z ostatniej chwili. Wiadomo już, że nowe Amigi będą produkowane pod nazwą
Amiga Technologies GmbH. Pierwszym produkowanym modelem będzie A4000T. To
"T" na końcu numeru znaczy, że Amiga ta będzie w obudowie tower. Na przełomie
września i października zostanie odnowiona produkcja A1200. Wiadomo także, że
Amiga ta po podrasowaniu procesorem MC68030 i zastosowaniu w niej napędu
CD-ROM będzie sprzedawana jako A1300 już na początku przyszłego roku.
Niektórych może zainteresować, że konsola CD32 zostanie mocno przebudowana (na
lepsze). No i ostatnia wiadomość, to to, że ceny Amig powinny spaść w okolicy
świąt, więc jak ktoś myśli o zmianie komputera (na A1300) powinien chyba
jeszcze trochę poczekać.
------------------------
>> WYWIAD Z MARSEM / MYSTIC <<
1. Przedstaw się, podaj wiek.
Cześć, Mars of Mystic przy klawiszach. Naprawdę nazywam się Andrzej, mam 19
lat, chodzę do ostatniej klasy Liceum.
2. Jak długo jesteś na scenie? W jakich byłeś grupach?
Trudne pytanie. Zacząłem scenowanie po pierwszym party w Warszawie. Nie
powiem, że byłem aktywny scenowo, ale zaliczyłem parę imprez jak party w Żywcu
(pierwsze), Piła. Potem bawiłem się grafiką, potem swappem. Moją pierwszą
grupą była trójmiejska The Interceptors. Potem wstąpiłem do Mystic i tak to
się kręci.
3. Jaką pełnisz funkcję? Czy lubisz to co robisz (dlaczego zajmujesz się
sceną?)?
W grupie pełnię funkcję swappera. Naturalnie, że lubię tą fuchę. Myślę, że
jest to najprzyjemniejsza, a zarazem najbardziej pracochłonna funkcja na
scenie. Zajmuję się sceną, gdyż jest to jak narkotyk. Wciąga niesamowicie.
Lubię ogladać demka, jeździć na Party, czasem pograć w jakieś zajebiste giery.
4. Jaki obecnie posiadasz sprzęt?
Sprzęt to mam skromny A1200, 540MB Conner HD, zewnętrzna stacja 3.5 cala i
5.25, kolorowy monitor i trochę dysków.
5. Jaka grupa jest Twoją ulubioną (podaj polską i zachodnią; może być więcej
niż jedna)?
W Polsce oprócz Mysticu wysoko cenię Freezers'ów, FCI and TRSI. Na
Zachodzie Andromeda, Sanity, VD, Polka Brothers, Essence.
6. Jakie demo jest twoim ulubionym i dlaczego właśnie to?
Mam parę ulubionych demek, ale mimo wszystko Nexus7/Andromeda jest tym naj,
naj.
7. Podaj parę informacji o swojej grupie. Jak doszło do jej powstania? Jak
układa Ci się współpraca z ludźmi z grupy?
Mystic powstał w Niemczech. Z Polaków wstąpili tam Mad Elks'i, CIA, XTD i
bodajże paru innych. Po The Party 3 postanowiono stworzyć polską sekcję.
Organizerem został XTD i tak to się potoczyło. Robimy to co robimy i jest
cool. Współpraca jakoś idzie bez zastrzeżeń. Co jakiś czas coś robimy i
trzymamy się.
8. Czy masz jakieś ambicje związane ze sceną (chcesz zostać najlepszym
swaperem itp.)?
Mówiąc szczerze zawsze chciałem zostać najlepszym swapperem. Chyba każdy
scenowiec ma takie ambicje. Ale na to trzeba poświęcić zbyt dużo pieniędzy.
Trzeba być maniakiem. Swapper nie może tak jak muzyk, koder, grafik zaistnieć
i stać się the best. Na to trzeba lat pracy. Po roku zaczynają się efekty i
pomału człowiek zdobywa pozycję. Ale mnie na to nie stać. Nie jestem jakąś
maszyną, odpisuję jak mam ochotę i coraz bardziej zwisają mi wszelkie chartsy.
Mimo to miło jest dostać się na jakieś chartsy.
9. Czy masz inne zainteresowania oprócz AMIGI? Jakie?
Jak ktoś rzekł, nie samą Amigą żyje człowiek. Oczywiście, że tak. Lubię
się dobrze zabawić, pochlać z kolesiami, poflirtować z niewinnymi kobietami,
pójść na siłownię, ćwiczyć karate. Co do karate to na razie mam przerwę, ale
myślę, że po maturze zacznę znowu.
No cóż, pytania się skończyły. Pozdrawiam wszystkich czytelników tego maga
i dziękuję Timi'emu za wywiad. Cześć.
Mars of Mystic 95.04.13
------------------------