DO HYMNU!O NASNEWSPRODUKCJENTBLINKIKONTAKT

 

NIE Z TEJ BECZKI
przykładowe artykuły z NTB

              >> DLACZEGO POLSKA SCENA AMIGOWA JEST CHUJOWA? <<
                                   Mr.Wolf

  Jedyne  scenowe  funkcje,  które  przedstawiają  sobą  jako taką wartość, to
oczywiście  to  koder,  grafik  i  muzyk.  Ludzi  charakteryzujących  się tymi
profesjami jest dużo i można ich znaleźć wszędzie - w każdym kraju i na każdej
scenie. Tak właśnie mówi się u nas, szkoda tylko, że najczęściej w odniesieniu
do  naszej  sceny.  Ponieważ  ostatnio lubię zajmować się takimi przekrojowymi
tematami, proponuję spojrzeć na polską amigową scenę przez przedstawiony przed
chwilą   pryzmat:   czy   przedstawia   ona  sobą  wysoki  poziom,  posiadając
utalentowanych ludzi, czy też jest przereklamowana i chujowa?
  Policzmy,  ilu  mamy  dobrych  koderów,  wyłączając  osoby,  które  potrafią
zakodować  prostego  paka  albo  od  czasu  do  czasu  złożyć  kiepskie intro?
Dosłownie kilku: Musashi, Sputnik, Miklesz, Kefir, Echo, Charon i może jeszcze
ktoś,  przy  czym osoby te albo przeszły już na komercję, odstawiając scenę na
plan  dalszy,  albo  przerzuciły  się  na peceta, albo też nie robią ostatnimi
czasy nic, zajęci niescenowymi, prywatnymi sprawami.

  Teraz kilka słów o grafikach: Lazur, Yoga, Seq, Rygar, Axel D., Zefir i może
kilku  innych.  Tu jest już lepiej, jednak i tak większość z nich nie ma czasu
na  scenowanie  z  powodu  zajęcia  się  grafiką  komercyjną bądź też z powodu
rozleniwienia.  Poza tym wymienieni graficy w kooperacji z koderami wystawiają
zaledwie  kilka  dem  w  ciągu  roku,  tak więc nie mają zbyt dużej możliwości
zaprezentowania swoich prac. Pozostały im tylko parties i gfx compos.

  Muzycy: XTD, Scorpik, Snoopy, Bartesek i kilku innych.  No cóż. Tutaj sprawa
wygląda  najlepiej,  jednak  i  tak  najlepsi  amigowi  muzycy  poświęcają się
bardziej  dla  sceny  pecetowej niż amigowej.  Tak jest w przypadku Scorpika i
Snoopiego.  Pozostali  (XTD,  Bartesek, Sixtus i inni) także udzielają się dla
sceny  PC.  Nawet XTD ma zamiar wydać na tej właśnie scenie swój kolejny music
disk,  poza  tym więcej jest produkcji na scenie PC z muzyką amigowych muzyków
niż na naszej scenie (Pulse - Scorpik i XTD, Camorra - Snoopy i XTD, Absence -
Sixtus i Bartesek, Poison - Dave). Podobnie ma się sprawa z Lazurem, Yogurtem,
Skowronem,  Bonifacym, Katarkiem, Normanem czy Arim/Scalaris.  Ten ostatni nie
opiekuje  się  już Bigozem, całkowicie przerzucając się na czołowego polskiego
pecetowego maga, zatytułowanego "Bad News". Ma rację.

  Teraz  krótka reflekcja:  zakładając, że na polskiej amigowej scenie mamy 10
koderów,  15 grafików oraz 20 muzyków - wszyscy z prawdziwego zdarzenia - oraz
to, że polska scena ma mniej więcej 600 członków - proszę mi wyjaśnić, co robi
pozostałe  545  osób  (600 - 10 - 15 - 25 = 545)  wiedząc,  że i tak zawyżyłem
liczbę  aktywnych  i  godnych  odnotowania koderów, grafików i muzyków oraz że
zaniżyłem  liczbę członków sceny?  Otóż osoby te swappują, piszą artykuły bądź
bawią  się w modemowanie, prowadzenie BBSów, tworzenie rayi, ascii logosów, aż
wreszcie nie robienie nic.

  Norby  napisał  kiedyś w jednym z wydań ROMa, że na 10 nowych członków sceny
amigowej  1  jest koderem, 1 grafikiem, dwoje to muzycy, a sześciu pozostałych
to swapperzy.  Niestety, Norby pomylił się. Patrząc na moje wyniki można dojść
do  wniosku,  że  na  10 nowicjuszy 9.16 to swapperzy.  I tutaj widać, jaka ta
nasza scena jest chujowa. No ale oczywiście wszyscy naokoło wołają, że mamy na
scenie  dużo  dobrych  ludzi,  że  doganiamy  zachód, że pecetowcy nie mogą na
podskoczyć. Absurd! Dobry moduł to i ja mogę od czasu do czasu zrobić, co może
kilku muzyków potwierdzić, logosa na poziomie średniej krajowej rysuję w kilka
godzin  i  nawet ładnie mi to wychodzi, a zakodować paka albo obracającą się w
prosty  sposób  bryłę  mogę  w  każdej  chwili, bo trzeba być idiotą, żeby nie
potrafić  wyświetlić  na ekranie przy pomocy asemblera punktu, z kilku punktów
złożyć  kreskę,  a  z  kresek  bryłę albo bawiąc się programami konwertującymi
obrazki 'iff' na 'raw' oraz posiadając elementarną wiedzę na temat bitplanów i
podstawowych  adresów  pamięci  ROM  Amigi nie wyświetlić na ekranie dowolnego
obrazka,  co  ze spokojem wystarcza na złożenie do kupy przeciętnego polskiego
intra, paka czy maga.

  Patrząc  na  inne  scenowe  funkcje,  które  niby  zawierają  się w tych 545
jednostkach, nasuwają się kolejne przykre refleksje.  Ilu mamy na scenie modem
traderów?  No  tak,  jest  ich  trochę,  jednak zaledwie kilku z nich to modem
traderzy  z prawdziwego zdarzenia.  Wystarczy zapytać jakiegoś weterana sceny,
opiekującego  się  BBSem.  Większość naszych modemiarzy to osoby, które kupiły
sobie  modem  i  dzwonią  lokalnie  raz  na kilka miesięcy, bo szkoda im na to
pieniędzy.  Ale  od razu przypinają sobie plakietkę z napisem 'modem trader' i
właśnie  w  ten sposób figurują na memberliście swojej grupy.  Naprawdę proszę
zapytać  się  o to starego modemiarza.  Na 100 procent dowiecie się, że polscy
modemiarze  to  osoby  wywodzące się ze starej sceny, nie będące praktycznie w
żadnej  istniejącej  i liczącej się obecnie grupie, a polscy pseudo modemiarze
to nieznani nikomu osobnicy.

  No a ilu mamy dobrych swapperów?  Nie więcej niż 20. Reszta to leniwe osoby,
mające  o  sobie  mylne mniemanie 'friendly' i posiadające tylko kilkadziesiąt
kontaktów. No cóż, kilkadziesiąt kontaktów to ma XTD, a nie jest on swapperem.
A  article  writerzy?  Też jest ich dużo, jednak ilu z nich to osoby, które są
witerami  z  prawdziwego  zdarzenia?  Nie  więcej niż 5.  Ostatnie dwie grupy:
raytracerzy  i  ascii  makerzy.  Ci pierwsi są już na wymarciu, tworzenie rayi
jest  bardzo  niepopularnym  i  nielubianym zajęciem, bo czy ktoś kiedykolwiek
został znanym raytracerem, tak jak XTD od wielu lat jest na szczycie chartów i
tak  jak  obecnie  ma  się  to  z Lazurem, Musashim czy Leninem?  Czy ktoś zna
jakiegoś   słynnego   polskiego   raytracera,  wygrywającego  competitions  na
kolejnych  parties  i  podziwianego  przez  większość sceny?  Raytracerzy, moi
kochani,  to  nie kto inny jak członkowie zasilający szeregi podrzędnych grup.
Są  to  osoby,  które  poszły  na większą łatwiznę niż początkujący swapperzy.
Dowód: czy zna ktoś jakiegoś słynnego, kultowego raya, tak jak to jest obecnie
ze starymi obrazkami czy modułami? Czy ktoś sięgając pamięcią wstecz przypomni
sobie  jakiegoś  zajebistego raya wystawionego na jakimś party?  Oczywiście że
nie.  A  o  ostatniej grupie, czyli o ascii makerach, rozpisywać się długo nie
będę.  Tworzenie ascii logosów to rzecz tak prosta, że każdy normalny człowiek
to  potrafi,  tylko  że woli on zrobić np. moduł czy napisać artykuł niż bawić
się  w  to  gówno.  Jest też inny problem: 90% ascii makerów to ludzie, którzy
tworzą  non  stop  same,  prawie  identyczne  ascii  kolekcje,  będące ciągiem
kilkuset  ascii  logosów, złożonych z tych samych liter.  Prawie nikt nie robi
ascii obrazków, w Polsce są to tylko 2 osoby, którym jako tako to wychodzi.
  Jak  widzicie,  polska  scena  amigowa jest lame.  Mamy tylko 10 koderów, 15
grafików,  20 muzyków,  5 artykularzy,  2 ascii makerów,  kilku modemiarzy, 20
swapperów, przy czym dane te są jak najbardziej zawyżone, no bo czy ktoś z was
może mi wymienić ksywy 20 swapperów, którzy posiadają więcej niż 150 kontaktów
albo ksywy 15-20 aktywnych i dobrych grafików i muzyków? Spróbujcie. Zapewniam
was,  że  wymienicie  zaledwie kilka osób i zabraknie wam pomysłu, a jeśli wam
się  to uda, to idźcie z tak wypełnioną listą do jakiejś kompetentnej scenowej
osoby,  zaznajomionej  z  twórczością  sceny,  która zaśmieje się wam w twarz,
widząc  kto  figuruje  w  waszym  spisie.  Polska amigowa scena jest lame, moi
kochani. Lame i nie tylko.

  Zerknijcie na ostatnie polskie dema. Rocznie wychodzi tylko kilka produkcji,
które  można  podciągnąć  pod  zachodni  poziom,  reszta  to totalna chała.  A
wystarczy  pojechać  na dowolne pecetowe party.  Próba Generalna II w Ostrowcu
Świętokrzyskim  8  lutego  br. - kilka  dem  na  światowym  poziomie:  phongi,
gouraudy, ciekawy dezajn.  Podobnie na Delirium'96 16-17 lipca br. Kilkanaście
dem,  bardzo  dobry  kod,  ciekawe pomysły.  Warto zaznaczyć, że maczali w tym
palce  oczywiście amigowcy:  Scorpik, XTD, Snoopy, Lazur, Yogurt, Dave i inni.
No i teraz amigowi scenowcy krzykną, że dema pecetowe zawdzięczają swój wygląd
szybkim   procesorom,   a  na  scenie  amigowej  trzeba  się  pierdolić  z  14
megahercami. No właśnie... Tylko że na scenie PC jest na czym zaczepić oko: na
zajebistych  efektach,  na fajnym dezajnie, a na scenie amigowej widzimy stare
oklepane  pomysły, zabawę w kolejne obacające się skokowo cieniowane bryły, co
tłumaczone jest tym, że to przecież tylko Amiga z 14 Mhz. No cóż, ja czekam na
phonga  napisanego  w  Amosie,  który  będzie  się  obracał  raz na godzinę, a
pojebana  scena  zacznie  się  nim  zachwycać, tłumacząc, że to przecież tylko
Amiga z 14 Mhz i w dodatku Amos...

  Amigowe  parties.  Jaki  jest  sens wydawania produkcji na takich imprezach,
skoro  i  tak  wygrywają  produkcje  denne  i  słabe,  a  wszyscy  po party są
zbulwersowani,  że  jakieś  tam  zajebiste demo zajęło słabą lokatę?  Dlaczego
selekcję  przechodzą  zawsze  najgorsze  moduły, dlaczego dema pierdolą się na
podstawowych  konfiguracjach,  dlaczego  wygrywa  ta  osoba, która zabierze ze
sobą  na party najwięcej kumpli, dlaczego są na scenie osoby, które zachwycają
się  na  party jakimś demem, a po powrocie do domu głosują na stare produkcje?
Jaki  ma sens robienie dem na A1200, skoro i tak większość sceny to posiadacze
starych   maszyn,  przez  co  na  chartach  króluje  "Technological  Death"  i
"Prosiak",  a  najnowsze  agowskie dema z trudem załapują się na dolne pozycje
zestawień,  po  czym  szybko  zsuwają  się, aż wreszcie pamiętają o nich tylko
autorzy?  Dlaczego  parties  są  z  imprezy na imprezę coraz gorsze?  Dlaczego
organizatorzy  tychże  spotkań  organizują je w celach zarobku?  A dlaczego za
każdym razem kilkuset lamerów się na to nabiera?

  Z  innej beczki:  dlaczego 90% artykularzy to osoby, które tylko i wyłącznie
żerują  na  cudzych  tekstach,  krytykując  je,  a  jednocześnie nie potrafiąc
napisać  nic  od  siebie?  Dlaczego  łamy magazynów to miejsce do wyrównywania
prywatnych  porachunków  ze scenowymi wrogami?  Dlaczego artykularze posługują
się  w  swoich  pseudo polemikach coraz większymi kłamstwami?  Dlaczego nie są
fakane  osoby,  które  na łamach magów bezpodstawnie wyśmiewają jakieś osoby z
powodu  ich  wyglądu,  wad  wymowy  i  tak  dalej?  Dlaczego na łamy magazynów
dyskowych  dopuszcza  się  osoby, które publikują cudze listy, przerabiają je,
wyśmiewają  się  z  nich,  naruszając święte prawo prywatności korespondencji?
Dlaczego  czyjeś prywatne listy są świadomie rozsyłane po scenie, udostępniane
każdemu, wykorzystywane w prywatnych porachunkach?

  A dlaczego osoby opiekujące się chartami, w komentarzach do nich, ogłaszają,
kto  na  kogo głosował, kto kogo uważa za lamera, później dziwiąc się, że nikt
nie  chce  wypełniać votek albo że nikt nie wypełnia ich właściwie?  Niby mówi
się, że ludzie głosują na spreadera votek, aby mu nie podpaść albo dlatego, że
tak wypada.  No ale jak w tej sytuacji można głosować według własnego uznania,
skoro  to  właśnie chartsmani olewają głosujących, informując w komentarzach o
czyimś  prywatnym  zdaniu,  opinii?  Później  wszyscy dziwią się, że charty są
takie, a nie inne.

  Ostatni  przykład:  po co, lamerzy, fakaliście na grupę Legion, bawiąc się w
przeciwników  faszyzmu, skoro teraz jesteście serdecznymi kumplami pana Laca i
Dr.Goebbelsa? Po co wam to było, pozerzy jebani?

  Nasza  scena jest totalnie chujowa.  Jest na niej tylu lamerów i pozerów, że
naprawdę  szkoda  zawracać sobie tym całym gównem głowę.  Wiem, że ten artykuł
przysporzy mi kolejnych wrogów. Niech zgadnę: będą to pozerzy, podający się za
wielkich  zwolenników  sceny,  którzy  każą  mi  przejść na scenę PC, zabronią
publikowania  tekstów, bo się na niczym nie znam, w końcu ktoś rzuci tekst, że
obraziłem całą polską scenę, aż wreszcie pan Mars odpierdoli kolejny zajebisty
artykuł,  po  którego przeczytaniu dowiecie się, że jestem przeciwnikiem picia
na  parties, że chcę zostać prezydentem sceny i tak dalej.  Tylko proszę was -
przeczytajcie  wtedy  jeszcze raz niniejszy artykuł i sprawdźcie, jak się mają
do  niego  te  lamerskie  bluzgi  -  zobaczcie,  ile  jest  w nich prawdy.  Na
zakończenie powiem o wyczynie pewnego "artykularza" ze sceny PC.  Otóż napisał
on,  że  nazwa  Intel  Outside  to obraza ich komputera i niech amigowcy sobie
wsadzą  w  dupę  to  ich  party  amigowo-pecetowe,  bo  żaden kochający peceta
scenowiec na to gówno nie pojedzie. Nic dodać, nic ująć - czysta polska scena.
Tylko  że  na  PC  nie ma aż tylu lamerów, co u nas.  Może za kilka lat, teraz
jednak  scena  amigowa  nie  dorasta  pecetowej nawet do pięt.  Nie dziwię się
Mikleszowi  oraz  innym scenowcom, że przerzucili się na peceta, nie mam także
żalu  do  Scorpika,  który  niemal całkowicie olał 4 kanały, tworząc wyłącznie
multichannele.  Mam  także  szacunek do czołowych polskich grafików, muzyków i
koderów,  że  udzielają  się  dla sceny PC.  W końcu ile razy można robić coś,
czego lameria nie potrafi docenić.

  Do widzenia, pozerzy.  Jeżeli ktoś już zechce mnie za to zjebać, to niech to
nie  będzie jakiś fanatyk Amigi, który w życiu nie widział dema na peceta, nie
słyszał  multichannela  Scorpika,  XTDa  lub  Dave'a,  nie widział najnowszych
grafik  Ra  w demach pecetowej grupy Nooon, którym towarzyszy muzyka Moby'ego,
nie  podziwiał "Ninji 2" Melonu Dezign, o niebo lepszego od pierwszej amigowej
części,  a o pececie wie tylko tyle, że jest on sux, bo tak napisali w Silesii
i  Bigozie.   Kończąc  polecam  pecetowe  demo  "Real  Magic",  wystawione  na
Delirium'96,  będące  kooperacją grup Poison i Freezers (kod:  Yogurt - ten od
"No More Dreams" Bartmana,  muzyka:  Dave)  oraz wystawione na tym samym party
"Eyesight"  grupy  Pulse  z  muzyką Scorpika i grafiką Lazura, które nota bene
zajęło  pierwsze miejsce.  Tak się robi dema na prawdziwej, nieskażonej gównem
scenie.

                                                        Mr.Wolf
                                                      (20-07-96)


                          --------------------------


                         >> FRIENDSHIP - A CO TO?! <<

  Tyle  się  teraz  mówi  o  tym friendshippie, przyjaźni czy jak tam jeszcze.
Wiara kreuje się na friendly wiarę, wszyscy są przyjaźni jak sam skurwysyn i w
ogóle  żyć  nie  umierać!  Wspaniale tylko, że wszystko to jeden wielki pic na
wodę.   Bo  czymże  jest  ten  wspaniały  friendship  na scenie hę?!  Czy może
pisaniem  długich  listów?   A  może  pisaniem  krótkich i podsyłaniem dobrego
stuffu?   Cyz może też i jedno i drugie?  Chuj wie a ja osobiście i tak jestem
unfriendly!   Może  kilku  moich kumpli od listów się z tym nie zgodzi ale nie
będą  mieli racji.  Bo ja naprawdę NIE jestem człowiekiem przyjaznym!  I jebią
mnie  te  wszystkie  kity  o friendshippie i temu podobnych bzdurach.  Ludzie,
przecierz  takie  coś nie istnieje!  To wymysł kilku chorych ludzi, którzy nie
wiedzieć  czemu  wymyślili  tego  typu  hasełka  i pospreadowali je po scenie.
Tymczasem sprawy mają się zupełnie inaczej.  Posłużę się tutaj moim przykładem
i  to  od  samego  początku  mojego scenowego życia.  A więc pewnie:  jednym z
pierwszych  scenowych  haseł było oczywiście "Friendship rules!".  Co bardziej
friendly  ludzie  dodawali  jeszcze  "Forever!".   Dobrze,  ślicznie.   Ja też
szukałem  nowych  ctx,  ja  też dałem się nabrać na te pojebane friendshippy w
advertach,  ja  w  swoich  też  pisałem, że jestem friendly i w ogóle.  Ba, ja
nawet  naprawdę myślałem, iż jestem przyjazny!  Eh, naiwniak!  Z biegiem czasu
zmieniłem  się i ja i moje poglądy na scenę, tudzież friendship.  No i co?  No
i  nic - stwierdziłem, iż to wszystko jest bez sensu, żadnych przyjaźni nie ma
a  ja  tym  bardziej  nie należę do ludzi przyjacielskich.  No bo jak mogę być
friendly  skoro  piszę  krótkie  listy, często chujowe, ostatnio wspomagam się
standardami,  patrzę  na  jakość  stuffu  na  dyskach,  nie odpisuję wszystkim
początkująćym  itd.  itp.  Jak ja kurwa mogę być przyjazny?!  Owszem, istnieje
grupa  osób  z  którymi  utrzymuję  bardziej  zażyłe stosunki ale do chuja tak
naprawdę  to  jestem  gnój  co  to  nigdy  nie  powinien  być określany mianem
friendshippera!   Tymczasem  od  czasu  do  czasu  widzę siebie na chartsach w
rubryce 'Friendly swapper' czy coś i dosłownie leję z tego jak ludzie mogą być
tak durni i w ogóle na mnie głosować?!  Toć to normalnie śmiech na sali!!!  Na
parties  też nie jestem zbyt przyjazny - nie pogadam normalnie bo wolę łazić z
podobnymi  mnie  kolegami  i chlać.  Przykłady możnaby mnożyć a co najlepsze w
podobny  sposób  postępuję  też  inni!   I  gdzie tu tytułowy friendship?  Moi
drodzy, przestańcie wkońcu pierdolić o tych scenowych przyjaźniach i skończcie
pisać  artykuły  o  tej  tematyce!   Po co bowiem pisać o czymś czego nie ma?!
Może  i  kiedyś  istniało ale w pewnym momencie zeszło na psy i teraz już tego
nie ma!  Zaakceptujcie ten fakt i nie starajcie się już kreować na jakichś tam
friendly  gości  bo  dzisiaj  i  tak mało kto wie co to jest a już napewno nie
należy  liczyć  na  to, iż ktoś da się na takie hasełka nabrać.  Jednym słowem
friendship suxx, lame i co tam jeszcze chcecie!

                                                          Sagrael/Mystic

                         ------------------------


                          >> MONOPOL NA PRZYJAŹŃ <<
                                 XTD / Mystic

  Kto  to jest swapper?  Swapper jest osobą, która zajmuje się rozprowadzaniem
prac scenowców, takich jak demka, rysunki, moduły, magi i w ogóle wszystko, co
określa się mianem "stuff".
  Wyżej  wymieniona definicja, wymyślona wprawdzie przeze mnie, określa jednak
WSZYSTKIE  czynności,  które oficjalnie wykonuje swapper.  No bo chyba wszyscy
zgodzą  się  ze mną, że rozsyłanie stuffu jest zajęciem swappera, tak samo jak
kodowanie  jest zajęciem kodera, a pisanie modułów zajęciem muzyka.  Logiczne,
prawda?
  Tymczasem  w  wielu  magazynach  wypowiadają  się  swapperzy, którzy piszą o
sobie,  jako  o  ludziach,  którzy w związku ze swoją funkcją muszą nawiązywać
przyjaźnie,  pisać  długie  listy  itd.   Oczywiście  o  rozsyłaniu stuffu też
napomkną,  ale  wielu  z nich uważa, że w swappingu liczy się przede wszystkim
friendship.
  Kochani  swapperzy.   To,  czy  piszecie  długie listy, albo czy macie wielu
"przyjaciół",  jest  to  wasza  i wyłącznie wasza sprawa.  Czy wy uważacie, że
macie  monopol  na  przyjaźń,  albo na pisanie listów?  Jeśli tak uważacie, to
znaczy, że się wam nieźle w tych swapperskich główkach popierdoliło.
  Jeśli  ja  rozumowałbym  tak,  jak  wy,  moi kochani swapperzy, to uważałbym
zapewne, że zadaniem muzyka jest "pisanie listów do kolegów-muzyków, zbieranie
modułów i ewentualnie pisanie własnych".  Tymczasem was raczej gówno obchodzi,
czy ja piszę listy, czy nie.  Was obchodzi jedynie to, czy piszę moduły (jeśli
oczywiście  komuś  się  one  podobają).   I  macie  rację  - oficjalnie jestem
przecież  muzykiem,  a  nie  żadnym  "letter-writerem".   Tak  samo  mnie  nie
interesuje,  czy  któryś  z was, szanowni swapperzy, pisze listy, czy też nie.
Mnie  interesuje  jedynie,  czy  dobrze rozsyłacie scenowe produkcje, bo takie
jest tak naprawdę wasze zadanie na scenie.
  Uprzyjemniajcie  sobie  życie  na  scenie poprzez nawiązywanie "przyjaźni" i
pisanie  listów,  ale  nie  róbcie  z tych czynności podstawy swappingu.  Jest
wielu  ludzi  o innych scenowych "profesjach", którzy mają kolegów na scenie i
piszą  do  nich  listy  (niekiedy  bardzo  długie).   A  przecież  nie  są oni
swapperami.
  Tak  naprawdę  prawie  każdy  scenowiec pisze listy (chociaż zgadzam się, że
swapperzy  piszą  ich  najwięcej),  ale  nie  wlicza tego do swoich obowiązków
związanych   ze  swoją  "profesją".   To,  że  wasza  robota  na  scenie  jest
najprostsza,  nie  upoważnia was do "przywłaszczania sobie" czynności będących
dostępnymi dla wszystkich.
  Powtarzam  jeszcze raz:  oficjalnie swapper jest po to, żeby rozsyłać stuff,
a  to  czy  pisze  listy,  albo że ma iluś tam "przyjaciół" jest jego prywatną
sprawą.
                                                        XTD / Mystic

                         ------------------------


                      >> JAKA JEST PRZYSZŁOŚĆ AMIGI? <<
                             Player / Error Team

  Wszyscy  zapewne  wiedzą  w  jakiej trudnej sytuacji była Amiga, a właściwie
firma,  która ją stworzyła czyli Commodore.  Przyszłość zapowiadała się czarno
dla  fanów tego komputera, a myśli podpowiadały, że Amiga skończy tak jak małe
Atari  czyli umrze śmiercią naturalną.  W takiej sytuacji jej fani postanowili
uratować przyjaciółkę od katrastrofy.  W okresie, gdy majątek Commodore został
wystawiony  na  licytację,  na rynku amigowym wyszła największa ilość, w całej
jej  historii,  kart  i  przystawek  dla  niej przeznaczonych.  W tym czasie w
kolejce  po  tenże majątek ustawiali się tacy potentaci jak Samsung, Philips i
Sony.   Jednak  oni  odpadli.  Na placu boju pozostali więc Commodore UK, IBM,
Escom i Dell.  Z nazw widać, że z powyższych firm tylko Commodore UK zajmowało
się  Amigami, reszta zaś to kloniarscy potentaci z IBM'em na czele.  Warunkiem
uczestniczenia  w  przetargu  było  wystawienie  sumy  na  zakup  firmy,  plus
spłacenie  bądź  przejęcie  długu  wartości  stu milionów dolarów.  Po tym jak
Escom  wniósł  sumę  sześciu  milionów  dolarów,  Commodore  UK  niestety  się
wycofało.   Dell  chcąc  przebić wszystkich kontrahentów wniósł sumę piętnastu
milionów  dolarów  (po  tym  jak  Escom powiekszył swoją wartość do dziesięciu
milionów  dolarów).   Gdyby  nie  to,  że  Dell  spóźnił się z formalnościami,
prawdopodobnie  on byłby właścicielem spuścizny po Commodore.  Jednak przetarg
wygrał Escom i on z dniem 21 kwietnia 1995 stał się właścicielem Amigi.  Escom
jest jedną z większych firm komputerowych, a znany jest z tego, że jego sprzęt
jest  dobrej  jakości  i sprzedawany po przystępnej cenie.  Po zakupie zostałą
zorganizowana  konferencja  z  szefem  Escomu, Bernardem van Tienenem.  Z niej
dowiedziano  się  następujących  rzeczy.   Zostanie  wznowiona  produkcja C-64
(sic!)  ale  tylko  dla  Chin.   Jeśli  chodzi  o  Europę,  to  produkcja Amig
rozpocznie się za około trzy miesiące.  Nie wiadomo jeszcze czy w Amigach tych
będą  dokonywane  jakieś  zmiany  oraz  gdzie będzie produkcja, gdyż Escom nie
odziedziczył  po  Commodore  żadnych  fabryk.   Wiadomo  natomiast jaka będzie
najnowsza  Amiga.   Będzie  to  Amiga  PowerPC,  która  bedzie w sobie łączyła
Amigowskiego Workbencha, pecetowskiego Windowsa, oraz MacOS Macintosha.  Amigi
Escom  zamierza  sprzedawać  w kompletach np.  z modemem lub CD Romem.  Możemy
także   spodziewać  się  powstania  nowego  Workbencha.   Po  tych  wszystkich
radosnych  (a  może  nie?) wiadomościach przychodzą dwa pytania:  co dalej?  i
czy nie jest za późno?  Trudno na nie jednoznacznie odpowiedzieć.  Jak pisałem
w  innym artykule, wiele firm wycofało się z działalności amigowskiej z powodu
przedłużającej się sprawy z zakupem pozostalości po Commodore.  Czy wrócą, nie
wiadomo.   Miejmy nadzieję, że tak.  Jeśli Escom jest taki dobry i prężny, jak
się  o nim mówi, to raczej nie powinniśmy się martwić.  Pozostaje nam czekanie
na przyszłe, mam nadzieję dobre, wiadomości.

  Z  ostatniej  chwili.  Wiadomo już, że nowe Amigi będą produkowane pod nazwą
Amiga  Technologies  GmbH.   Pierwszym produkowanym modelem będzie A4000T.  To
"T" na końcu numeru znaczy, że Amiga ta będzie w obudowie tower.  Na przełomie
września i października zostanie odnowiona produkcja A1200.  Wiadomo także, że
Amiga  ta  po  podrasowaniu  procesorem  MC68030  i zastosowaniu w niej napędu
CD-ROM  będzie  sprzedawana  jako  A1300  już  na  początku  przyszłego  roku.
Niektórych może zainteresować, że konsola CD32 zostanie mocno przebudowana (na
lepsze).  No i ostatnia wiadomość, to to, że ceny Amig powinny spaść w okolicy
świąt,  więc  jak  ktoś  myśli  o  zmianie komputera (na A1300) powinien chyba
jeszcze trochę poczekać.


                         ------------------------


                        >> WYWIAD Z MARSEM / MYSTIC <<

1. Przedstaw się, podaj wiek.

  Cześć, Mars of Mystic przy klawiszach.  Naprawdę nazywam się Andrzej, mam 19
lat, chodzę do ostatniej klasy Liceum.

2. Jak długo jesteś na scenie?  W jakich byłeś grupach?

  Trudne  pytanie.   Zacząłem  scenowanie po pierwszym party w Warszawie.  Nie
powiem, że byłem aktywny scenowo, ale zaliczyłem parę imprez jak party w Żywcu
(pierwsze),  Piła.   Potem  bawiłem się grafiką, potem swappem.  Moją pierwszą
grupą  była  trójmiejska The Interceptors.  Potem wstąpiłem do Mystic i tak to
się kręci.

3. Jaką  pełnisz  funkcję?   Czy  lubisz  to co robisz (dlaczego zajmujesz się
   sceną?)?

  W grupie pełnię funkcję swappera.  Naturalnie, że lubię tą fuchę.  Myślę, że
jest  to  najprzyjemniejsza,  a  zarazem  najbardziej  pracochłonna funkcja na
scenie.   Zajmuję  się sceną, gdyż jest to jak narkotyk.  Wciąga niesamowicie.
Lubię ogladać demka, jeździć na Party, czasem pograć w jakieś zajebiste giery.
4. Jaki obecnie posiadasz sprzęt?

  Sprzęt  to  mam skromny A1200, 540MB Conner HD, zewnętrzna stacja 3.5 cala i
5.25, kolorowy monitor i trochę dysków.

5. Jaka  grupa  jest Twoją ulubioną (podaj polską i zachodnią; może być więcej
   niż jedna)?

  W  Polsce  oprócz  Mysticu  wysoko  cenię  Freezers'ów,  FCI  and  TRSI.  Na
Zachodzie Andromeda, Sanity, VD, Polka Brothers, Essence.

6. Jakie demo jest twoim ulubionym i dlaczego właśnie to?

  Mam  parę ulubionych demek, ale mimo wszystko Nexus7/Andromeda jest tym naj,
naj.

7. Podaj  parę  informacji o swojej grupie.  Jak doszło do jej powstania?  Jak
   układa Ci się współpraca z ludźmi z grupy?

  Mystic  powstał  w Niemczech.  Z Polaków wstąpili tam Mad Elks'i, CIA, XTD i
bodajże  paru  innych.   Po  The  Party 3 postanowiono stworzyć polską sekcję.
Organizerem  został  XTD  i  tak to się potoczyło.  Robimy to co robimy i jest
cool.   Współpraca  jakoś  idzie  bez  zastrzeżeń.  Co jakiś czas coś robimy i
trzymamy się.

8. Czy  masz  jakieś  ambicje  związane  ze  sceną  (chcesz  zostać najlepszym
   swaperem itp.)?

  Mówiąc  szczerze  zawsze  chciałem zostać najlepszym swapperem.  Chyba każdy
scenowiec  ma  takie ambicje.  Ale na to trzeba poświęcić zbyt dużo pieniędzy.
Trzeba być maniakiem.  Swapper nie może tak jak muzyk, koder, grafik zaistnieć
i  stać się the best.  Na to trzeba lat pracy.  Po roku zaczynają się efekty i
pomału  człowiek  zdobywa pozycję.  Ale mnie na to nie stać.  Nie jestem jakąś
maszyną, odpisuję jak mam ochotę i coraz bardziej zwisają mi wszelkie chartsy.
Mimo to miło jest dostać się na jakieś chartsy.

9. Czy masz inne zainteresowania oprócz AMIGI? Jakie?

  Jak  ktoś  rzekł,  nie samą Amigą żyje człowiek.  Oczywiście, że tak.  Lubię
się  dobrze  zabawić, pochlać z kolesiami, poflirtować z niewinnymi kobietami,
pójść  na siłownię, ćwiczyć karate.  Co do karate to na razie mam przerwę, ale
myślę, że po maturze zacznę znowu.

  No  cóż, pytania się skończyły.  Pozdrawiam wszystkich czytelników tego maga
i dziękuję Timi'emu za wywiad.  Cześć.

                                        Mars of Mystic  95.04.13


                         ------------------------


(c) 2014-2016 LAMERS

Uwaga! Strona korzysta z plików cookies (ciasteczek), które mogą być bardzo niebezpieczne - zajmują cenne miejsce na dysku i dokonują zmian w MFT (sporadycznie również w FAT). Mogą być także odczytane przez przeglądarkę i przekazane skryptom PHP w różnych celach. Być może nic złego się nie stanie ale z drugiej strony - możliwe jest nawet zaistnienie ekstremalnie niebezpiecznych sytuacji. W ciasteczkach można ukryć kod wirusa, który nie będąc sam w sobie groźny w takiej postaci, może jednak wzbudzić zanteresowanie systemów antywirusowych zwiększając czasowo zużycie energii poprzez zwiększenie zużycia CPU. Zwiększone zużycie energii jest pośrednio groźne dla środowiska i może zwiększyć zużycie węgla służącego do jej generowania, co z kolei zwiększa zanieczyszczenie i może powodować groźne choroby. Jeżeli Ci to przeszkadza lub z komputera zaczyna wydobywać się dym - czym prędzej opuść stronę.